Spędziłam w Dubaju 3 dni. Ładne miasto, ale drogie. Na szczęście miałam kogoś, u kogo mogłam zostać:)
Podsumowanie – pozytywne: jazda samochodem bez dachu, nawet mogłam prowadzić! Spotkanie po 7 latach Martyny z Żor!!! Jazda na wielbłądzie za uśmiech i ładne oczy (dwie pary te Martyny dużo pomogły :D)

Chodzenie wieczorem po autostradzie, aby dotrzeć do mieszkania couchsurfera i zatrzymanie się jakiejś kosmicznej fury, żeby mnie podwieźć z bardzo sympatycznym panem, złapanie dwóch Pakistańczyków na stopa. Jeden, zawiózł mnie gdzie chciałam, a drugi pakistański taksówkarz zawiózł mnie na lotnisko oddalone 60 km od Dubaju, bo stwierdził, ze ludziom się pomaga i zamiast 150 aed (ponad 40€) wziął ode mnie kartkę z Paryża na pamiątkę i oczywiście dostałam w zamian jego numer komórki, żeby się umówić następnym razem hehe
I na lotnisku w końcu udało mi się zrobić zdjęcie z panami ubranymi na biało!!!

Zapraszan do galerii Dubaj